Jesień w Żarskiej
W zasadzie to dość szybko doszliśmy do wspólnego wniosku, że ta dolina musi wyglądać dobrze jesienią. Termin z grubsza był ustalony, ale ze względu na pewne „zawiłości” z mojej strony – zupełnie niepewny.
Jednak na kilka dni przed wyjazdem „zarządziłem” – „Słuchaj Lechu, jedziemy, bo teraz akurat mogę”.
W planie było doczekanie świtu gdzieś pod Barańcem, ale pierwsza noc zweryfikowała ten plan.
W sobotę po południu dotarliśmy do Doliny Żarskiej i okazało się, że schronisko jest przepełnione. Niby przypadkiem okazało się, że jesteśmy przygotowani na biwakowanie. Zatem wynieśliśmy się na noc gdzieś w okolicę Przełęczy Jałowieckiej.
„Takiego światła w złotych trawach i mgieł w oddali, to chyba nie widziałem” – wspomina Leszek. Ja siedzę i zastanawiam się czy aby nie zobojętniałem jakoś na takie widoki, a może po prostu jest mi tak zimno, że zaczynam się specjalnie rozglądać, by wypatrzeć coś, co będzie przypominać niedźwiedzia i mieć pretekst, aby jednak zejść na noc nieco niżej. Niestety prócz porykiwania jelenia, nic w okolicy nie wzbudza niepokoju.
Noc pod przełęczą nieco daje nam do myślenia – wypracowany kompromis między możliwie niską wagą plecaka, a wystarczająco ciepłym śpiworem, zapewniającym spokojny sen przy temperaturze w okolicy zera, z naciskiem jednak na zmniejszenie wagi plecaka, staje się nagle powodem do pewnej refleksji: jeszcze jedna noc i nieco wyżej tym razem chyba jest nie do ogarnięcia.
Zatem do końca pobytu realizujemy plan „minimum”, który wygląda następująco: w czasie, kiedy Leszek bawi się w zdobywanie Trzech Kop i innych takich, ja – pielęgnując swoje przerośnięte lenistwo – głównie wyleguję się na trawiastych stokach, a także, w szczególności – poświęcam niesamowitą ilość czasu na fotografowanie Żarskiego Stawku. Poniżej kilka zdjęć przywiezionych z Doliny Żarskiej i okolicznych ścieżek.
zdjęcia warte poświęcenia, naprawdę
fenomenalne zdjęcia!
a szczególnie to pierwsze- świetne! piękne światło i kolory i kadr, miodzio : )
Ładne świetliste!